Sandy Muse

Plany nadchodzących lotów - forum otwarte dla wszystkich
Post Reply
User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 247 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

Gdzieś w północnej Gruzji, lata 90-te.

McGraal ocknął się natychmiast po tym, gdy jego nos poczuł zapach dymu. Przed sobą zobaczył rozbity kokpit w liściach, patykach i z ciałem wiewiórki przebitej szkłem z pękniętej owiewki. Coś się zaczynało palić. Nie był pewien gdzie. Był za to pewien, że bardzo bolała go krwawiąca głowa. Spróbował wypiąć się z przytrzymującego go pasa. Bezskutecznie.

- Kubansky! Żyjesz? Musimy się zawijać! - krzyknął w stronę drugiego fotela ale nie otrzymał odpowiedzi

Sięgnął po wiewiórkę i kawałkiem rozbitego szkła zaczął przecinać pasy. Zapierając się nogami o tablicę przyrządów odsunął do tyłu resztki owiewki i wytoczył na zewnątrz roztrzaskanego samolotu. Maszyna powoli zajmowała się ogniem więc McGraal kulejąc zaczął biec, żeby nie znaleźć się w zasięgu potencjalnej eksplozji. Po kilkunastu metrach nagle się zatrzymał. “Kubansky” - pomyślał i z rozczarowaniem na twarzy zawrócił.

Kubansky nie był nieprzytomny. Po prostu spał przytulony do pustej butelki po jakimś miejscowym trunku. Głośno chrapał czasami mamrocząc coś przez sen - “skur***yny”, “dorwiemy”, “dajcie mi szerszenia”.
Druga pusta butelka plątała mu się w stercie liści między nogami a orczykiem. Woń alkoholu unosząca się w kabinie była tak silna, że przebijała nawet zapach palącego się silnika. McGraal złapał się za głowę. Nie był w stanie sobie przypomnieć czy spadli przez to, że Kubansky był pijany czy może ten był pijany ponieważ spadli. Resztkami sił wyciągnął kompana z kokpitu i przetargał między drzewami na bezpieczną odległość od trawiącego samolot pożaru.
Last edited by Qba on 2020-05-10 01:19, edited 1 time in total.

User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 247 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

Van Taar miał do końca swojej dyspozytorskiej zmiany zaledwie kilkanaście minut, kiedy nadle zorientował się, że w książce lotów jedna z maszyn nadal jest oznaczona jako "w powietrzu". Spojrzał na swojego Breitlinga czy przypadkiem nie pomylił godzin ale nie - samolot z Kubanskim i McGrallem powinien był już dawno wrócić.

Wyszedł na płytę lotniska i policzył wszystkie Yaki - jednego brakowało. Policzył jeszcze raz. Wciąż jednego za mało. Spojrzał w niebo - pusto. Mijając zaparkowanego Huey'a zobaczył w kabinie Żmijewskiego i Biscuita drzemiących na fotelach beztrosko w popołudniowym sierpniowym słońcu.

-Chłopaki pobudka, chyba mamy problem...


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Briefing:
21 sierpnia, 18:00 czasu lokalnego, lotnisko aeroklubowe w Kutaisi
Cel misji: odnaleźć i przywieźć do bazy załogę zaginionego samolotu

Jeden z Yaków (callsign Rusty 1) nie wrócił z ostatniej misji (transport leków). Spodziewany czas lądowania był ponad trzy godziny temu. Na pokładzie znajdowało się dwóch pilotów. Maszyna leciała sama.

Na mapie zaznaczono trzy wioski, które były celem tego lotu. Może z którejś z nich nie udało im się wystartować. Może musieli lądować gdzieś awaryjnie. Może po prostu się rozbili albo zostali zestrzeleni - nie wiadomo.
Nie wiadomo też czy Rusty 1 w ogóle dotarł do celów - z wioskami nie ma łączności telefonicznej, w górach radio nie ma zasięgu z bazą.

Na mapie zaznaczono również teren kontrolowany przez ludzi Szkriji - tą strefę omijamy. Chodzą plotki, że jakieś mniejsze grupki jego najemników zapuszczają się coraz bardziej na wschód, żeby porywać miejscowe kozy. Dysponują przeważnie AK-47, czasami wyrzutniami Igła.

Częstotliwość używana przez flight Rusty 1 - zwyczajowe 118.0 MHz.
Częstotliwości Guard używane przez wojska Gruzji i NATO - 121.5 MHz i 243.0 MHz.
NATO nie może pomóc w tej misji bo od zaginięcia nie minęły 24 godziny a piloci są już dawno pełnoletni.

Należy wrócić do bazy przed zachodem słońca (około godziny 20) niezależnie od efektów poszukiwań.

Mapy przedstawiają z grubsza to samo tylko są w różnych skalach.

Image


Image


Ustawienia ADF na Yakach [kHz]:
1 Outer 489 Sukhumi
1 Inner 525 Gali
2 Outer 430 Batumi
2 Inner 477 Kutaisi
3 Outer 462 Gori
3 Inner 923 Tbilisi
4 Outer 907 Sarmakovo (Rosja)
4 Inner 250 Beslan (Rosja)

Ustawienia radia VHF w Mustangach [MHz]:
A 118.0
B 134.0 Kutaisi
C 132.0 Senaki
D 121.5 VHF Guard

User avatar
Wroblowaty
Posts: 184
Joined: 2019-09-05 17:34

Flights: 177 (434hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Naval Aviator

-Spróbuj teraz! – Jack krzyknął do miejscowego mechanika, który pomagał mu obecnie przy Wróblu Millenium. Ten odwarknął coś po swojemu – co jak Jack zdążył się już nauczyć oznaczało potwierdzenie. Chwilę później jego uszu zaczął dobiegać nasilający się gwizd rozkręcającej się sprężarki.
- Idzie dobrze! – Jack stojący przy silniku podniósł w górę kciuk, gdy dźwięk się ustabilizował.
- Daj drugi bieg!
Wielki jak dąb Czułidar Łukidze siedzący w kokpicie znowu coś burknął po swojemu machając dużymi owłosionymi łapami. Coś mocno zgrzytnęło, na Jacka sypnął się snop iskier a jego twarz spowiła chmura gryzącego dymu.
- Wyłącz to! Wyłącz! – Jack darł się do Czułidara jednocześnie próbując rozgonić dym gwałtownymi ruchami dłoni. Mechanik wydzierał się jeszcze głośniej i chaotycznie wywijał wielkimi jak bochny chleba dłońmi usiłując bezskutecznie wyłączyć zasilanie w kokpicie. Amerykańskie przełączniki były troszkę za małe jak dla ponadnormatywnych cech antropometrycznych wielkiego Łukidze. Po kilku minutach sytuację udało się opanować, Jack dyskutował z mechanikiem plany przed kolejną próbą, gdy jego uwagę przykuł nagły ruch na płycie lotniska.
- Co jest grane? – burknął pod nosem przypatrując się załogom Huey biegającym w pośpiechu przy swoich maszynach. Wyszedł nieśpiesznie przed hangar. Spostrzegł Van Taara zmierzającego w jego kierunku nerwowym krokiem. Jack rzucił mu pytające spojrzenie.
- McGraal i Kubansky nie wrócili. Lecimy ich szukać. Startujemy o 18:00 – Van Taar rzucił bez zbędnych wstępów. Wróblewsky tylko skinął głową i obrócił się na pięcie z powrotem do hangaru.
- Składaj to do kupy! – Krzyknął w biegu do gmerającego przy silniku Czułidara. Ten odwracając się walnął się głową o kolektor wydechowy. Z jego gardła wydobył się niemal zwierzęcy wściekły warkot.


Czas mijał, większość załóg już grzała silniki do lotu, Van Taar nie widział tylko Mustanga na płycie lotniska. Podbiegł szybko do hangaru, w którym stał Wróbel Milenium. Przy samolocie z maskami okapotowania silnika leżącymi jeszcze na ziemi, w nerwowym pośpiechu nadal biegali Jack i pomagający mu rosły mechanik, który warczał głośno coś po swojemu.
- Nie! Nie! – Jack podbiegł szybko do Łukidze.
- Ten idzie tutaj, a ten idzie tutaj! – pokazał mu na przewody wychodzące z lewego iskrownika. Odwracając się spostrzegł zbliżającego się Van Taara.
- Wszystko OK! Jeszcze 20 minut!

"Lotnik, skrzydlaty władca świata bez granic, ze śmierci drwi, życiu w twarz się prosto śmieje..."
Post Reply