Fear of the Dark

Plany nadchodzących lotów - forum otwarte dla wszystkich
Post Reply
User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 246 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

Młody pilot obejrzał się do tyłu na skrzydło. W ciemności nie mógł widzieć wszystkich zniszczeń, jedyne czego był pewien to to, że pół godziny wcześniej mocno czymś oberwał. I że lewe sloty już praktycznie nie istniały. Do tego odczuwalne wibracje silnika nie nastawiały optymistycznie przed lądowaniem. Bał się myśleć jak samolot zachowa się na podejściu.

Nie miał jednak wyjścia, nie mógł się katapultować. W panującej na zewnątrz kabiny ciemności i przy tej pogodzie szanse na ratunek były minimalne. Jakby tego było mało, plama krwi na jego udzie zdawała się systematycznie powiększać. Jedyną sensowną możliwość przeżycia dawało lądowanie.

Tam, to blade światełko ledwo przebijające się na horyzoncie przez mrok. Na pewno na niego czekali. Jeszcze jakieś 10-15 mil - nie więcej. Spojrzał na oświetlone czerwonym nocnym światłem, zatknięte za przyrządy zdjęcie. Zamyślił się. Czy przeżyje, żeby zobaczyć znowu tą dziewczynę?

“Cztery jeden jeden, zbliżasz się do ścieżki” - nienaturalnie spokojny głos w radiu wyrwał go z zamyślenia.

Przeleciał wzrokiem po instrumentach. Wskaźnik wysunięcia klap migał złowieszczo a wraz ze spadkiem prędkości odczuwalne na drążku drgania były coraz silniejsze. Agresywny rytmiczny dźwięk w słuchawkach przypominał, że przy tej konfiguracji prędkości i kąta natarcia należy już wypuścić podwozie. Ale przecież wszystkie służące do tego dźwignie w kokpicie już były w dolnym położeniu…

“Cztery jeden jeden, na ścieżce, na kursie, trzy-czwarte mili - call the ball!”

Upewnił się, że widzi dobrze pokład i naprowadzające światła. Przestraszonym głosem wyjąkał:
“ Cztery jeden jeden, Corsair ball, je… jeden i o…osiem!”

“Roger ball, 28 węzłów, pokład się kołysze” - odpowiedział spokojny głos - “Daj w prawo na kurs. Trochę opadasz - daj delikatnie więcej mocy”

Popchnął trochę przepustnicę i po sekundzie odruchowo ją cofnął bojąc się, że przedobrzy z poprawką i znajdzie się za wysoko. Nagle poczuł jakby podmuch wiatru z przodu, samolot zatrząsł się złowieszczo a zdjęcie wypadło zza wysokościomierza i zniknęło gdzieś na dole w zakamarkach kokpitu.

“Ściąga cię w lewo, opadasz, więcej mocy” - w dotychczas spokojnym głosie LSO słychać był cień niepokoju.

Teraz przesunął przepustnicę maksymalnie do przodu ale silnik zdawał się nie przyjmować tego do wiadomości.

“Opadasz! Mocy! Więcej mocy!”

Chciał dodać więcej ciągu ale już się nie dało - dźwignia była w maksymalnym położeniu. Widząc opadające w dół światło naprowadzające ściągnął na siebie drążek żeby wyciągnąć maszynę do góry.
“Jesteś za nisko! Odejdź! Więcej mocy! Więcej mocy!”

Zobaczył zbliżającą się rufę.

“Za nisko! Skacz Jake! Skacz!”



***


“Znowu te koszmary?” - Bisquit siedział w prawym fotelu zaparkowanego na stojance Hueya i naprawiał coś w kokpicie. Jasno pomarańczowe poranne słońce właśnie zaczęło wyglądać znad pokrytych dojrzewającymi pomarańczami wzgórz na wschodzie. Zawsze wybierał te wczesne godziny na prace przy swojej maszynie zanim upał stawał się nie do wytrzymania.

“Krzyczałeś przez sen. I znowu spałeś w mojej maszynie. I zalałeś swoją whiskey tylne siedzenie. Znowu.” - żalił się nie odrywając wzroku od naprawianego przyrządu Bisquit.

“W tym śmigłowcu zapachu oleju nie czuć tak bardzo jak smrodu brezentu zaimpregnowanego Jackiem Danielsem. Czy mam się nastawiać na to, że będziesz tu w końcu też wymiotował?” - w głosie pilota śmigłowca nie było pretensji. Tak jakby Bisquit już od dawna pogodzony był z rzeczywistością.

Jake’owi pękała jego siwa głowa. Ostrożnie spróbował usiąść. Poczuł, że połowa jego nogawki była mokra. Dłonią natrafił na leżącą obok otwartą i prawie pustą butelkę. Musiała się rozlać tuż po tym jak zasnął tu pijany. Spojrzał na płytę postojową. Jego samolot stał w poprzek drogi kołowania z przednim podwoziem zblokowanym w trawie tak, jakby został porzucony. Z otwartego luku ładunkowego wysypywały się pudła z napisem “UNHCR”.

Kubański chciał przypomnieć sobie jak to się stało, że się tutaj znalazł ale zeszłej nocy film urwał mu się już znacznie wcześniej. Domyślił się, że po lądowaniu i zatrzymaniu się niemal na płocie próbował dotrzeć do pokoju socjalnego ale zapewne nie był w stanie i swoją misję zakończył na tylnej kanapie Hueya.

Teraz mętnym smutnym wzrokiem patrzył się na kokpit, w którym milczący Bisquit kontynuował strojenie jednego z przyrządów. Jake chciał jakoś wyrazić skruchę ale ból głowy był tak silny, że nie był w stanie nic powiedzieć. Z butelką w ręku, wygramolił się ze śmigłowca omal nie przewracając się. Chwiejąc się, powolnym krokiem ruszył w stronę hangaru.

Bisquit obejrzał się do tyłu próbując ocenić ogrom alkoholowego bałaganu. Na podłodze zobaczył otwarty skórzany portfel oraz stare zamoczone i podniszczone zdjęcie z dziewczyną. Słyszał o niej wiele opowieści chociaż nigdy nie poznał osobiście.

Westchnął, odłożył narzędzia, włożył fotografię do kieszeni i poszedł za Kubańskim.

User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 246 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

Głównym celem misji będzie przebazowanie na oddalone niewielkie lądowisko.
Warbirdy, zachęcam do przećwiczenia we własnym zakresie startów i lądowań na prowizorycznie oznaczonych oponami pasach na Wujah (jak w ostatniej misji). Tu jest plik misji. Warto poeksperymentować z różnymi ilościami paliwa oraz różną porą doby i pogodą.

Jeżeli ktoś ni ch* nie ma szansy się posadzić to ogarniemy rozkręcenie maszyny na części i transport śmigłowcami w skrzyniach.

Tolo



Pamiętam, że tydzień temu poniosło się po lesie donośne "Hy hy, na Jaku to łatwo"!
Kubański nie często chwali swoich pilotów. Z resztą, oni i tak tego nie zapamiętają. Alkohol ma swoje dobre ale i złe strony.

Króciutki pas, który Kubański wyłożył ze starych opon ma nam pomóc wytrenować umiejętność krótkiego startu.
...a może lądowania!? (cenzura), nie pamiętam!
Nachlany byłem a pułkownik nie może poczekać aż kac przejdzie tylko jedzie te swoje odprawy bez litości. Kto tego słucha!?

No więc nie wiem czy mam trenować starty czy lądowania. Postanowiłem, że najbezpieczniej będzie i wylądować i wystartować z tego pasa. Tak za jednym razem. ...żeby Wróblewski znowu sie nie przy... nie zlecił mi mycia kibli sznurówkami.

...aaa! No i co by nie było znowu gadane, wsiadłem tym razem w naszego Spitka.
Last edited by Tolo on 2022-07-24 03:55, edited 1 time in total.

User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 246 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

“Captain’s on the bridge!” - trwający zgiełk na mostku momentalnie przerwał donośny głos oficera wachtowego
“Co mamy, poruczniku?” - zapytał dowódca
“Kapitanie, na dziewiątej godzinie, proszę spojrzeć” - podał lornetkę - “chyba jakaś zagubiona awionetka”

Kapitan po kilku sekundach wyłapał na tle nieba mały śmigłowy samolot. Dostroił ostrość i przez moment miał wrażenie, że za sterami siedział ktoś w starej pilotce, z białym łopoczącym szalikiem i jedną ręką trzymającą butelkę wystawioną luźno na zewnątrz kabiny. Uśmiechnął się sam do siebie wiedząc, że mu się tylko przywidziało.

“To nie żadna zagubiona awionetka, poruczniku” - odłożył lornetkę - “Ustawiamy się do wiatru! All engines ahead flank!” - rozkazał

“Engines ahead flank! - aye aye sir!"

User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 246 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer


Tolo



No jacieszniepiieolę!

Właśnie oddałem mojego Spitka do warsztatu na czyszczenie gaźnika. Oddadzą dopiero w niedzielę w południe. Mają jakiegoś Fiata Uno do poskładania i blokuje kanał w warsztacie.
Dzwoniłem też do Kapitana tej Tratwy... Tarawy - przepraszam. Mówi, że w niedzielę też będzie bliżej wybrzeża niż w sobotę.

Jakie są szanse na przerzucenie misji na niedzielę?

Żadne?

Dziękuję! Próbowałem.

Przytrzymam jeszcze plan lotu ze dwa dni ale chyba będę musiał dolecieć na Tratwę, Tarawę - przepraszam, w niedzielę.
Klops... IRL goście znaczy jadą na sobotę. Nie będzie ni spitka ni trzeźwości, choć to drugie akurat nie przeszkadza.

User avatar
Wroblowaty
Posts: 181
Joined: 2019-09-05 17:34

Flights: 174 (432hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Naval Aviator

Dobrze się składa... Na niedzielę mają przyjść nowe świece zapłonowe i końcówka skrzydła do Spita Wróblewskiego ma wrócić od blacharza... Polecim razem i ich dogonim... Daleko nie uciekną... :P

"Lotnik, skrzydlaty władca świata bez granic, ze śmierci drwi, życiu w twarz się prosto śmieje..."
User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 246 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

Szanuję zapał. Jeżeli bliżej niedzieli nadal będziecie zdecydowani to zrobię wydarzenie specjalnie dla Was i ewentualnych innych spóźnialskich.

User avatar
ags
Moderator
Posts: 220
Joined: 2019-08-23 01:45

Flights: 179 (430hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Marshaller

NEWBIE Spotter

Nie wiem, czy sie wyrobie, wiec nie blokuje slotu. Na razie 50%

Opinia: pewne rzeczy nie powinny mieć miejsca.

Tematy zakazane:
ZipLip na carrierze, nie da się i już ;-)
User avatar
zyx
Posts: 5
Joined: 2022-04-25 01:57

Flights: 6 (9hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Rentier

Mogę prosić o slota na TF-51?

User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 246 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

zyx wrote: 2022-08-06 18:33 Mogę prosić o slota na TF-51?
Dodane!

User avatar
Qba
Posts: 627
Joined: 2018-09-06 19:06

Flights: 246 (616hs)
Specialized in: F/A-18C



Gildia Instruktor

VFA-313 Commanding Officer

Pomimo panującej na stojance paniki obwieszony taśmą amunicyjną Orlowski szedł pewnym krokiem w stronę swojej maszyny nie oglądając się na krzyki reszty ani na rozświetlające nieplanowaną noc wybuchy. Na barku trzymał swoją ciężką pięćdziesiątkę, którą jak dotąd udawało mu się skutecznie ukrywać pod łóżkiem przed Kubańskim. I dobrze - był pewny, że za chwilę w końcu się przyda.

Podszedł do śmigłowca i postawił karabin obok okna bocznego strzelca do zamontowania.

“Majorze, maszyna jest zatankowana i jest gotowa żeby uruchamiać!” - miejscowy technik Muhammed pojawił się jakby znikąd ze starym AK-47 na plecach.

“Doskonale! Jak zapewne widzisz, nie ma na co czekać” - Orlowski wskazał na fontannę ognia obok jednego z hangarów, na tle której kolejny samolot kołował w pośpiechu w stronę pasa - “Wsiadaj na pokład z pozostałymi i zawijamy się stąd zanim zrobią z nas pieczone halloumi”

Muhammed nie zamierzał nigdzie wsiadać.

“Majorze, ja zostać! Nie chcieć do Ameryki. Ja i moi Liban friends odwrócić uwagę tych motherfuckers a wy lecicie bezpiecznie. Ja tak podziękować za pomoc w mój kraj.”

Orłowski jeszcze raz rozejrzał się wokoło niedowierzając w to, na co pisał się młody Libańczyk. Zdjął z siebie taśmę z amunicją, wziął stojącą obok pięćdziesiątkę i wręczył ją technikowi.

“Weź, tobie przyda się bardziej. Ja też dziękuję za wszystko.”

Muhammed niemal przygnieciony całym uzbrojeniem nie był w stanie zasalutować. Orlowski sięgnął jeszcze do śmigłowca po wypełnione czymś po brzegi kartonowe pudło.

“To dla Ciebie i chłopaków. Wszystkie kasety. Z pozdrowieniami od kuzynki.”

Uśmiechnięte zęby Muhammeda wydawały się przez chwilę jaśniejsze niż nagła eksplozja za nim. Wziął wszystko pod pachy, skinął głową i razem z kolegami zniknął w ciemnościach.

Post Reply