Dziękuję wszystkim pilotom za udział w misji.
Johnson „Bear” Skiper, pilot F/A-18C „Hornet” Navy w stopniu porucznika:
„Misję rozpoczeliśmy ze startu z lotniskowca USS John C. Stennis (CVN-74). Byłem liderem flightu składającego się z dwóch samolotów F/A-18C „Hornet”. Leciałem z doswiadczonym skrzydłowym porucznikiem Williamem „Rocky” Jacksonem. Start sie opóźnił gdyz startowalismy jako ostatnia para, przed nami Dodge 1 miał problemy tehcniczne z katapultą. Prowadziłem misje SEAD (Suppression of Enemy Air Defenses). Po starcie udaliśmy się wyznaczoną trasą. Niedlugo po starcie dostalismy już niepokojące informacje o utracie jendego z naszych francuskich kolegów w M-2000C Mirage, nastepnie oberwał jeden z polskich F-16. Wiedziałem że misja nie będzie łatwa, teraz wiedziałem że będzie jeszcze trudniejsza. Wiedziałem też że A-10C stracili nad sobą CAP-a (Combat Air Patrol). Lecąć w formacji z moim skrzydłowym w celu zniszczenia zestawu SA-6 zauważyliśmy wrogie kontakty przed nami i na godzinie 3. Nie mogliśmy kontynuwać misje SEAD mając w pobliżu wrogie jednostki, dlatego ze skrzydłowym ruszyliśmy na pierwsza grupę. Zalokowałem pierwszego z wrogich jednostek i czekałem aż na wyświetlaczu HUD (Head Up Display) wiświetli się komunikat od systemu że jestem w zasięgu i mogę wystrzelić rakiete. W tym czasie od wroga na mojej 3 dostałem sygnał na RWR (Radar Warning Receiver) że została we mnie wystrzelona rakieta długa, krzyknałem na radiu do mojego skrzydłowego „Rakieta, rakieta, ide defensive”. Pchnąłem przepustnice mocno w przód włanczając dopalanie silników, prawą reką jednocześnie pchnąłem drążek w przód i w lewo, dzięki czemu mój smaolot poszedł ostro w dół w obrocił się o 180 stopni wokół własnej osi i zaczałem mocno schodzic w kierunku ziemi. Matka natura okazała się przydatan gdyż podemną były wysokie góry gdzie mogłem sie ukryć przed pociskiem. Bo zgubieniuw górach rakiety, wziałem kilka głębszych wdechow, uwierzcie mi gdy leci rakieta która potrafi leciec z prędkością 4 machów (4896 km/h) i ktorej zadaniem jest zniszczenie Was, może to podnieść cisnienie najspokojniejszemu człowiekowi. Nie mogłem sobie pozwolić na dłuższa przerwe bo wiedziałem że mój skrzydłowy tam został w otoczeniu wrogich jednostek. Pociągłem drążek do siebi ei skierowałem się spowrotem. Zalokowałem jednego z wrogich jendostek i kiedy dostałem znak na HUD-zie o zezwoleniu przez system na wypuszczenie rakiety nacisnałem spust krzyczać na radiu „FOX 3”. Poczułem drgnięcie samolotu gdy AIM-120 AMRAAM zszedł z uchytow i poszybował wyprzedzajac mój samolot w kierunku celu. Mój przeciwnik nie miał tyle szczęscie, SPLASH!, jeden wyeliminowany, resztą zajął się Pontiac 2 wracając po swojej misji SEAD. Udałem się wraz ze skrzydłowym na wyeliminowanie SA-6 (samobiezny system rakiet ziemia-powietrze produkcji radzieckiej). Przeszedłem na pociski AGM-88 HARM. Po wejściu w zasięg zostałem oznakowany wiazką radarową przez SA-6, na to czekałem , jej własna broń będzie jej zgubą, Rozpędziłem myśliwiec i nacisnąłem przycisk spustowy, „MAGNUM”. Znowu szarpnięcie smaolotem gdy HARM zszedł z uchywtów. Mocno pociagłem drążek do siebi ei w lewo, robiąć mocny skręt przez lewe skrzydło, przeciążenie docisneło mnie do fotela i utrudniło wzięcie oddechu. Radar SA-6 wyeliminowany, zagrożenie z jej strony wyeliminowane, udało się. Zadowolony z udanego ataku usłyszałem na radiu od AWCS-a że J-11 zmierza prosto na nasze A-10C, nieczekając na mojego skrzydłowego pchnałem mocno przepustnice do przodu, wiedziałem że bez obrony A-10C są łatwym kąskiem dla wrogiego myśliwca. Powiedziałem tylko do sibie „ O nie”, samolot rozpęcził się do prędkości podnadzwiękowej, wiedziałem kto leci A-10C, znałem ich, nie raz piliśmy piwo w kantynie oficerskiej. Modliłem sie w duchu żeby nie było za późno. Jednak nie zdążyłem na czas, walka toczyła się przy powerzchni, A-10C dzięki wysokiemu szkoleniu stawiali opór, poradziliby sobie ale ktoś z obsługi naziemnej zrobił karygodny błąd w skutkach, zamist AIM-9 Sidewinder zamontował treningówkę. Rozpędzony wpadłem na pole walki szukając tego (cenzura), zobaczyłem go na mojej 7 godzienie, korzystająć z idealnej prędkosci samolotu zrobiłem mocny skręt przez lewe skrzydło, stękając przy tym pod wpływem przeciążenia, wyszedłem na tył wrogiego J-11, „mam cie’, „FOX 3”, rakieta z 8-7 mil jest zabójczo skuteczna, tak było i tym razem, SPLASH. Niestety, pilot drugiej A-10 walczył do końca z uszkodzonym smaolotem, niestety nie dał rade, rozbił się. Przetrwała tylko jedna A-10, zrobiłem kółko nad polem walki, widziałem dwa dymiące wraki, na próżno szukałem śladów pilotów. Byłem wściekły że na A-10c nie dostały osłony. Znałem obydwóch pilotów, „niech to szlag”. Pozostała A-10C rozpoczeła wycofywanie się na nasze lotnisko. Nie miałem już co tu robić , udałem się w kierunku mojego skrzydłowego ktory ubezpieczał mi tyłu, razme udalismy się do tanker w celu zatankowania. Po udanym tankowaniu rozpoczeliśmy eskortowanie grupy AV-8B którzy również stracili swojego lidera. Na radiu była cisza, nie było o czym mówić, nie był to udany dzień. Odeskortowalismy harriery na lotniskowiec Tarawa po czm sami udalismy się na nasz lotniskowiec. Po wylądowaniu udałem sie na mostek, sytuacja nie była dobra, nie wykonalismy zadania, nie zdobylismy lotniska, stracilismy dobrych pilotów tego dnia. Pod koneic dnia piloci z grupy lotniskowca Stennis w kantynie wznieślismy w ciszy kieliszki za naszych braci pilotów, którzy ponieśłi smierc tego dnia, niech wiecznie fruwaja pośród chmur.”
Pośmiertnie kapitan Peter "Python" Snejkowsky pilot A-10C i kapitan James "Warthog" Hancerowksy pilot A-10C zostają awansowani do stopnia majora jak również zostaja pośmiertnie odznaczeni medalem:
Odznaczenie otrzymuje również John "Alien" Alienzoy pilot A-10C za walke z myśliwcem J-11.
Dowódca który zaplanował misje a który podczas misji siedział sobie w bezpiecznym sztabie został zdegradowany i odsunięty od planowania misji za brak osłony dla samolotów szturmowych.