Pomimo fatalnych dla mnie statystyk bardzo dobrze się bawiłem.
Łukasz świetnie i czytelnie prowadził grupę i razez z Cat'em dzielnie realizowaliśmy wskazówki misji. Przy pierwszych dwóch przeciwnikach poszło nam gładko, gdzie prawie zaliczyłem strącenie wroga, lecz rakieta Łukasza była o sekundę szybciej skuteczna (napisałem, by się pocieszyć) potem już nie było tak różowo. Przy WPT2 mieliśmy sytuację lecąc w trójkę gdzie z dwóch stron dopadły nas 2 klucze wrogów - była niełatwa decyzja do podjęcia jakiego przeciwnika wybrać mając na uwadze samoloty które staraliśmy się ochraniać.
Śmiem twierdzić, że zadanie było niewykonalne z racji braku możliwości podjęcia słuszne decyzji. Pozostanie na miejscu w okolicach WPT i próba ochrony pozostałych skrzydeł skończyła by się dla nas imadłem, dlatego udaliśmy się w kierunku jednej z grupek wrogich samolotów z Łukaszem, gdzie Cat miał ostrzeliwać się przy WPT tak, by wrogowie byli w defensywie. Plan się nie powiódł. Cat został szybko ustrzelony, a my w pogodni za wrogami wdaliśmy się w walkę nisko nad górami.
Tutaj niestety ja poległem pierwszy - lecz gdy spojrzałem na tacview, to się nie dziwię. (cenzura) od moich umiarkowanych możliwości, to przeciwnik zademonstrował takie umiejętności uników, że skojarzenie z muchą latającą nad talerzem wydaje się na miejscu - powodzenia w jej łapaniu
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
. W pewnym momencie wróg nie był do wyłapania przeze mnie na radarze, a sam sekundę po wynurzeniu się znad szczytu oddał rakietę w moją stronę, gdzie nawet nie zdążyłem go radarem namierzyć, ani nawet system szybkiego namierzania do 10 mil tego nie zrobił (amraamy) - a miałem go na wprost siebie. Na unik nie miałem już czasu, chaffy się skonczyły przy wcześniejszym starciu. Dla mnie był koniec. Niedługo potem poległ Łukasz niestety także - podejrzewam, że jak ja nieskutecznie walczył z namierzaniem, gdzie niepokonany Su dalej swoje piruety i ultra ciasne skręty wykonywał atakując w sposób, który dopiero na tacview Łukaszowi mógł pokazać skąd nadleciał pocisk.
Oglądając dalej wydarzenia okazało się, że przeciwnik oddawał strzały nawet z 42 mil....
Łącząc niesamowite zachowanie w górach mojego wroga wraz z powyższą informacją nie dziwię się, że tak wielu pilotów odnotowało KIA (7 lat gwarancji
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
).
Podsumowując - ponawiam prośbę o tworzenie misji o nieco mniejszym stopniu trudności, albo - aby chociaż przeciwników nie było tak wielu. Jeśli nas jest np. 20 pilotów, z czego 10 realizuje SEAD, a 10 CAP dla przykładu, to fajnie, gdyby wrogich jednostek nie było więcej, a przynajmniej tyle samo.
Wczoraj jedynymi przeciwnikami z którymi walka mogła być "normalnie" prowadzona były Su25, ale 2-3 przeciwników w Mig'ach o nadnaturalnych zdolnościach pilotażu oraz rakietach wystrzeliwanych z ponad 40 mil, gdzie człowiek sam Amraama z 15 mil wypuszcza i wie, że może go zmarnował wykazując się brakiem cierpliwości (sic!) powoduje, że poza Qbą + kimś jeszcze, powroty wydają się mało prawdopodobne, co dobitnie ilość KIA wczoraj pokazała. Nawet AWACS i Tankery ponoć oberwały
Absolutnie nie krytykuję - naprawdę chciałbym mega konstruktywnie wyrazić moją petycję na przyszłość. Jestem szczerze bardzo wdzięczny za organizowanie przez Was misje, doceniam wkład i pracę, szanuję zaangażowanie i przyznam, że wczoraj tak naprawdę się bardzo dobrze bawiłem dzięki Łukaszowi, który świetnie się jako leader spisał, Cat'owi, który milcząc po prostu robił co należy (ja czasem za dużo gadam wręcz, za co przepraszam) oraz akcji z Su25 - kiedy od Łukasza dostałem pozwolenie na akcję względem dwóch Su25, odbiłem na cele, wrzuciłem dopalacz, zaplanowałem atak z flanki oblatując górę nisko nad szczytami itp. Było super. Na tankowanie też się cieszyłem, bo lubię.. ale potem pojawiło się wspomniane w opisie "imadło", które przerosło moje możliwości niestety.
Kiedy poczuję się pewniej, to tak - sam spróbuję jakąś misję stworzyć, a wówczas pewnie doświadczę jak niełatwo wszystko dograć, a co dopiero zbalansować. Co więcej - czego innego wymagają ludzie doświadczeni z tysiącami godzin nalotu, a co innego narybki - i jak tu wszystkim dogodzić? Może by tak do HRP dodać jeszcze jedno oznaczenia - np. standard, hard i deathwish? Ostatnia misja Hancera w której brałem udział (nawet 2 zestrzelenia zaliczyłem i wróciłem cało na pokład Stennisa) z niekończącym się spawnem wrogów widziałbym jako "deathwish", wczorajszą jako "hard", a marzę polecieć w HPR "standard" - gdzie raz taką miałem okazję zrealizować (bombardowanie lotniska na wysepce zatoki perskiej, tankowanko oraz powrót i lądowanie nocne na Stennisie - coś wspaniałego, zapamiętam na długo)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za świetnie wczoraj spędzony wieczór - bo bawiłem się dobrze, a powyższe to tylko spostrzeżenia. Czekam niecierpliwie jak znów będzie mi dane gdzieś na kolejne zadanie się załapać. Do tego czasu A/A na gildiańskim zamierzam trenować do skutku
o7
Latam, bo lubię.